Borodinsky , pierwszy ciemny chleb na zakwasie, jaki odważyłam sie upiec . Obudziłam swój zakwas i z entuzjazmem zabrałam sie do pracy. Szybko zrzedła mi mina na widok marchewkowej brei , która spozierała na mnie z miski. Pomyślałam "co ma być , to będzie " , przekładając lepkie "coś" do foremki. Po 7 godzinach cudak wylądował w rozgrzanym piecu, a po godzinie , ku mojemu zdziwieniu , wyciągnęłam piękny bochenek melasą i kolendrą pachnący.
Dzięki Tatter , mogłam sie delektować pysznymi kanapkami z tego niesamowicie aromatycznego chleba.
Przepis na Borodinsky' ego udostępniony przez Tatter
450 g zakwasu żytniego
380 g maki żytniej
8 g soli morskiej
160 g letniej wody
35 g molasy
20 g słodu (z braku owego dodałam więcej melasy)
7 g mielonej kolendry
5 g całych nasion kolendry
Składniki dokładnie wymieszać i przełożyć do wysmarowanej oliwa z oliwek formy.
Przykryć naoliwioną folią i zostawić do wyrośnięcia na ok. 6 - 7 godz.
Piec rozgrzać do temp. 230 st. Bochenek posypać ziarnami kolendry i piec przez 15 min. , po czym zmniejszyć temp. do 200 st. i piec jeszcze 40 min.
piątek, 7 września 2007
Chleb kolendrą pachnący
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
wyglada jak murzynek:) zjadlabym taki chlebek!
Prosze...moj znajomy Borodinsky tez Cie odwiedzil! I jak cudownie wyglada...chyba jutro upieke....
hehe, masz rację , zupełnie jak murzynek :))) To pewnie za sprawą melasy , której dałam duuuużo za dużo.Muszę w końcu słód nabyć ...ach ta moja skleroza.
Piękne chleby i na pewno smakowite !
Pozdrawiam !
Prześlij komentarz